Rozmowa z Haliną Szymiec – Raczyńską, kandydatem do Sejmu. Lista numer 4 pozycja nr 1.
- Dzień dobry. Zdecydowała się Pani kandydować do Sejmu. Skąd ta decyzja?
- Jesienią zeszłego roku Janusz Palikot wystąpił z Platformy Obywatelskiej. Zaprezentował wtedy Polakom program naprawy i rozwoju naszego państwa. Takiego programu wcześniej jeszcze nikt nie opracował. Takich pomysłów i tak bliskich rzeczywistości recept na poprawę funkcjonowania systemu gospodarczego żaden polityk nie miał odwagi przedstawić obywatelom. Jako oddolna społeczna inicjatywa zorganizowaliśmy się, stworzyliśmy stowarzyszenie oraz partię popierającą Janusza Palikota. Teraz walczymy o wejście do Sejmu, aby móc zrealizować nasze postulaty
- Co Pani zdaniem trzeba zmienić w pierwszej kolejności?
- Chciałabym zmienić prawo tak, aby urzędnicy odpowiadali za podejmowane decyzje, a ini-cjatywa i przedsiębiorczość Polaków nie były tłumiona przez mechanizmy biurokracji. Ruch Palikota proponuje wiele ułatwień. Zasada milczącej zgody, oświadczenie zamiast kosztow-nych za-świadczeń, ograniczenie czasu trwania wydawania decyzji administracyjnych to tylko niektóre z przygotowanych przez nas zmian. Równie ważnym zadaniem jest poszukiwanie oszczędności w budżecie państwa a nie kieszeni podatników. Należy zlikwidować powiaty, a zaoszczędzone w ten sposób środki przekazać gminom, które są fundamentem samorządności w Polsce i najskuteczniejszym elementem obecnego podziału administracyjnego. Następnie należy połączyć KRUS z ZUS-em. Samo połączenie tych instytucji sprawi, że państwo zaoszczędzi miliardy złotych.
- Rządzenie państwem to jednak nie tylko liczenie pieniędzy…
- To prawda, ale proszę zwrócić uwagę jak często straty finansowe pociągają za sobą inne, związane z utratą prestiżu Polski oraz stratą tego, czego wartość jest w ogóle nie do zmierzenia – życia Polaków. Sama misja w Afganistanie kosztowała nas w 2010 roku prawie 2 miliardy złotych. Co więcej, nikt oprócz Janusza Palikota nie mówi głośno o śmierci polskich żołnierzy. W listopadzie, kiedy jechaliśmy na manifestację pod Pałacem Prezydenckim zorganizowaną przez Ruch Poparcia Palikota, żądaliśmy wycofania polskich żołnierzy z Afganistanu. Wtedy Janusz Palikot wspomniał 22 zabitych w Afganistanie. Nie minął rok od tego wiecu, a w sierpniu zginął dwudziesty dziewiąty żołnierz. Ta krew przelewana jest na cudzej wojnie, w której uczestniczymy niepotrzebnie i bez żadnej korzyści dla Polski. Wspominamy ofiary katastrofy smoleńskiej, a brak dróg i zły stan tych, które są obecnie użytkowane, kosztuje tygodniowo życie tyle osób, ilu zginęło w Smoleńsku.
- Macie już jako Ruch Palikota pierwsze sukcesy?
- W zeszłym miesiącu udało nam się zebrać ponad pięć tysięcy podpisów, koniecznych do rejestracji listy kandydatów Ruchu Palikota w okręgu wałbrzyskim. Podobny sukces wypracowaliśmy we wszystkich czterdziestu okręgach wyborczych w całym kraju. Samo zorganizowanie struktur, liczących tysiące członków przyniosło nam sporo satysfakcji. W ostatnich tygodniach miałam okazję usłyszeć od bardzo wielu wyborców, ile pokładają nadziei w naszych propozycjach programowych i w nas, nowych ludzi w polityce. Zanim zaczęłam zbierać podpisy pod listami, nie przypuszczałam, że w społeczeństwie panuje aż tak wielkie rozgoryczenie rządami Platformy Obywatelskiej i PiS-u.
- Jakie zmiany w kierowaniu państwem postuluje Ruchu Palikota?
- Trzeba zacząć od reformy Sejmu, która zmniejszy koszty jego funkcjonowania. Chcemy ograniczenia liczby posłów do 300. Zaoszczędzimy także setki milionów złotych likwidując Senat, który tylko niepotrzebnie wydłuża proces stanowienia prawa. Wprowadzenie głosowanie przez Internet również byłoby znakomitym rozwiązaniem ograniczającym koszty przeprowadzenia wyborów. Osobną kwestią jest finansowanie partii politycznych. Chcemy, aby 2,5% odpisywanego podatku, a nie jak dotychczas 1%, przypadło tej organizacji, którą wybierze sam obywatel – nie tylko stowarzyszeniom, ale także partiom politycznym, kościołom albo związkom wyznaniowym. W strukturze rządu chcielibyśmy przekształcić Ministerstwo Gospodarki w Ministerstwo Przedsiębiorczości, które szczególnie wspierałoby małe i średnie przedsiębiorstwa.
- Jaki stosunek do Kościoła ma Ruch Palikota?
- Stosunek do Boga i wiara są indywidualnymi sprawami każdego człowieka. Neutralność światopoglądowa ma charakter zasady konstytucyjnej. Natomiast wykorzystywanie środków z budżetu do wspierania finansowania Kościoła jest kompletnym nieporozumieniem. Te środki należą się edukacji, inicjatywom obywatelskim czy parom przyszłych rodziców, starających się o dziecko drogą zapłodnienia in-vitro.
- Co odróżnia Ruch Palikota od innych partii?
- Oprócz naszego lidera, Ruch Palikota to ludzie, którzy nie należeli wcześniej do żadnych in-nych partii. Proszę zwrócić uwagę co obserwujemy w przypadku SLD , PiS i PJN. Kandydaci, mając na uwadze własne kariery a nie poglądy, zmieniają partie jak rękawiczki. Mamy swoją wiarygodność jako jedyni, którzy nie są uwikłani w wielkie afery ostatnich lat. Kolejne głośne nadużycia i przestępstwa ludzi władzy wstrząsały polską sceną polityczną za czasów rządów SLD, PiS i PO. Trzeba z tym skończyć, stawiając na nowych ludzi, którzy osiągnęli już swój sukces zawodowy we własnych przedsiębiorstwach.
- Na jakie poparcie państwo liczą?
- Jestem przekonana że będziemy trzecią siłą polityczną w parlamencie, która w następnych latach zdobędzie jeszcze lepsze miejsce. Jestem przekonana, że wyborcy obserwując dobre efekty naszej obecności w Sejmie, a być może nawet w rządzie, nie będą w przyszłości wahać się. Zapraszam Państw do głosowania.
źródło: 30minut
Andrzej Duda, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta kraju odwiedził Wałbrzych. Przez dwa dni spotkał się z mieszkańcami kilku miast Dolnego Śląska.
Od początku Andrzej Duda podkreśla, że jego kampania oparta będzie na spotkaniach z Polakami we wszystkich zakątkach naszego kraju. - Teraz jesteśmy w Wałbrzychu. Mieście bardzo ważnym z punktu widzenia mojego programu. A mianowicie odbudowę polskiego przemysłu. Wałbrzych jest miastem, które na skutek likwidacji przemysłu – tutaj przemysłu wydobywczego - bardzo ucierpiał. Ludzie zostali doprowadzeni do trudnej sytuacji życiowej i materialnej. Jeżeli mówimy o odbudowie to jest to jedno z najważniejszych zadań dla władz i prezydenta, jako tego, który jest wybrany przez naród. Wałbrzych jest modelowym przykładem tego zapotrzebowania. Pokazuje jakie straszliwe są skutki likwidacji ważnych gałęzi przemysłowych także w kontekście tego, co ostatnio prognozowano na Górnym Śląsku.
Machina wyborcza ruszyła pełną parą. Podczas gdy Alicja Synowska elektoratu szuka wśród szerokiej grupy świdnickich działkowców, Robert Garstecki z Prawa i Sprawiedliwości szuka wśród świdnickich właścicieli lokali gastronomicznych i usługowych oraz ich klientów korzystających ze strefy płatnego parkowania. Sam zainteresowany twierdzi, że nie jest to element kampanii. Mało kto jednak w to wierzy.
Miesiąc temu Alicja Synowska rozpoczęła wyścig o fotel prezydencki, a na cel wzięła dużą grupę świdnickich działkowców.
- Wydaje mi się, że ta grupa rajców, która optowała za referendum powinna ponieść część kosztów związanych z jego przeprowadzeniem. Nawet gdyby nie były to pieniądze zwrócone do kasy miejskiej, a na jakiś zbożny cel - powiedziała przewodnicząca rady miejskiej Maria Romańska komentując wyniki wyborów. Przeprowadzenie referendum kosztowało gminę ponad sto tysięcy złotych. Jego organizacja odbyła się zgodnie z prawem. Grupa mieszkańców spełniła wszystkie formalne wnioski. Zebrała podpisy, poinformowała komisarza wyborczego itd. itp. Teraz rządzący sugerują, że po porażce radni, którzy chcieli referendum powinni ponieść część kosztów. - Wydaje mi się, że ta grupa rajców, która optowała za referendum powinna ponieść część kosztów związanych z jego przeprowadzeniem.
czytaj więcejPonad 13 tysięcy podpisów i wniosek pod referendum w sprawie likwidacji szkół złożyli dzisiaj w Biurze Obsługi Klienta urzędu miejskiego członkowie Komitetu Obrony Szkół i Grup Referendalnych. - Udało się nam zebrać ponad trzy tysiące podpisów więcej niż musieliśmy. To ponad 800 kart. Idziemy je złożyć do biura obsługi klienta - mówiła podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami Monika Misińska, jedna z organizatorek akcji. - Mieszkańcy składali podpisy bardzo chętnie. Nawet, gdy na dworze był ponad dwudziestostopniowy mróz. To utwierdziło nas w przekonaniu, że mamy z ich strony duże wsparcie - podkreślała Misińska. Zapewniła, że prawie wszystkie podpisy, które zebrał komitet zostały wstępnie zweryfikowane. Przypomniała również, że wciąż trwa zbieranie kolejnych, pod wnioskiem o zwołanie referendum w sprawie odwołania rady miejskiej. - Mamy już przeliczonych dziesięć tysięcy. Teraz sprawdzamy kolejne, które wciąż pojawiają się na listach - zakończyła Misińska. Mało brakowało, a pełnomocnik komitetu nie doniosłaby pudła, w której były listy do BOK-u. Przed urzędem miejskim na przejściu dla pieszych prawie wjechał w nią kierowca samochodu osobowego. Po dostarczeniu kart dużo pracy miały urzędniczki, które musiały przeliczyć czy liczba złożonych kart zgadza się z wnioskiem, który został dołączony. Aby referendum było ważne musi w nim wziąć udział co najmniej 30 procent mieszkańców uprawnionych do głosowania. (para)
źródło: 30minut
Wójt gminy Teresa Mazurek zachęca potencjalnych kandydatów by nie czekali i zaczęli tworzyć programy wyborcze. Aby wziąć udział wystarczy mieć skończonych 15 lat i zebranych 15 podpisów. Młodzi ludzie podobnie jak starsi obywatele maja wiele pomysłów na funkcjonowanie ich regionu. Dlatego już po raz drugi w Gminie Świdnica odbędą się wybory do Młodzieżowej Rady Gminy .W ten sposób najmłodsi mogą zrozumieć zasady funkcjonowania demokracji oraz samorządów. Poprzez swoje działania mają wpływ na kształt życia kulturalnego swoich rówieśników. Obecnie, na miesiąc przed wyborami, wójt gminy Teresa Mazurek zachęca kandydatów do stworzenia swojego programu wyborczego i zaprezentowania go w obrębie swojego okręgu wyborczego.
czytaj więcej